czwartek, 24 maja 2012

Rozdział 1: Narodziny


17 października 2001 roku o godzinie 17:20 urodziłam Gabrysię.  Zanim to jednak nastąpiło, w powiatowym szpitalu musiałam podjąć pewną ważną decyzję. Dziecko za nic w świecie nie chciało opuścić swojego schronienia w moim brzuchu. W związku z tym poród był wywoływany.
W drodze do szpitala zaliczyłam krótką wizytę w gimnazjum, gdzie uczyły się moje dwie córki. Po pożegnaniu z nimi pojechałam po kolejne dziecko. Gabriela jest moją piątą pociechą. Dwójka młodszych dzieci uczyła się wtedy w szkole podstawowej. Z nimi również należycie się pożegnałam.
A w szpitalu – rutynowe badania: KTG, oksytocyna, itd… Położna miała na imię tak samo jak ja, co wzięłam za dobrą wróżbę.
Tak naprawdę przez prawie cały czas oczekiwania na rozwiązanie próbowałam powiązać datę porodu z jakimś konkretnym wydarzeniem lub świętem. W przypadku starszych dzieci nie było z tym problemu. I tak: Ola urodziła się 8 marca, w Dniu Kobiet, Kamila w Tłusty Czwartek, Szymon w Zwiastowanie, a Judyta w Niedzielę Palmową.
Również dwoje innych dzieci, które były obecne w moim życiu i które pomogły mi zrozumieć istotę macierzyństwa, były urodzone w znaczących dniach: 1 maja, czyli w Święto Pracy oraz 29 lutego.

Coś w tym jest, prawda?

Jednak z datą urodzin Gabrysi nie mogłam nic sama powiązać. Żadnego wydarzenia ani święta. W związku z tym zaangażowałam do tych poszukiwań cały personel medyczny, z położną i salową włącznie.
Chwilę przed pojawieniem się na świecie Gabrysi olśniło mnie i przypomniałam sobie, że przecież 17 października to data wybuchu Wielkiej Rewolucji Październikowej.

Tak oto narodzenie Gabrysi rozpoczęło rewolucję również i w naszym życiu. Z tym tylko, że jeszcze o tym nie miałam pojęcia.

sobota, 19 maja 2012

Na dobry początek

3,2,1.... Start!

A więc, po wielu bojach  przeprawach, rusza blog poświęcony niezwykłej dziewczynce. Na razie tu pusto, jednak już wkrótce pojawi się pierwszy rozdział historii, którą chcę opowiedzieć.

Co więcej? Zapraszam wkrótce.