poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział 14


Jest rok 2011. Wrzesień. Gabrysia chodzi do trzeciej klasy. Jest z tego powodu bardzo dumna. Fizycznie rozwija się wspaniale. Mam z nią świetny kontakt. Dużo razem rozmawiamy i często śpiewamy. Ma podobny gust muzyczny do mojego. Jeżeli coś mi wpadnie w ucho to jestem w zasadzie pewna, że Gabriela też to polubi.
Nadal chodzę z nią do szkoły. Mam na korytarzu szkolnym swoje stałe miejsce. Mały, okrągły stolik i krzesło. Często tam siedzę i piszę lub czytam. Do szkoły chodzę głownie dlatego, aby w razie potrzeby zmienić dziecku pieluchę albo po prostu być buforem bezpieczeństwa. Na każdej przerwie Gabrysia przybiega do mnie.
Jest dosyć niezaradna. Nie ukrywam, że to moja wina, ponieważ jestem bardzo, ale to bardzo nadopiekuńcza. Nie potrafię tego zmienić. Myślę, że moja obecność dużo dla niej znaczy, ponieważ każdego dnia prosi mnie, żebym była i nie opuszczała jej. Sama też nie jestem w stanie zostać w domu i nieustannie myśląc, że dziecku jest źle lub dokuczają mu dzieci.
Wcześniej pisałam głównie o okresie, kiedy Gabrysia chodziła do „zerówki”. W  międzyczasie była jeszcze pierwsza, druga pierwsza i druga klasa. „Druga pierwsza” klasa oznacza, że Gabrysia powtarzała pierwszą klasę. Szkoła zrobiła to na moją prośbę. Uważałam, że należy tak postąpić, żeby Gabcia obeznała się w szkole i swoich obowiązkach. Nauczanie początkowe jest dla uczniów bardzo ważnym okresem wprowadzającym we właściwą edukację. Jest też okresem, moim skromnym zdaniem, ochronnym, dlatego chciałam, aby moje dziecko było jak najdłużej pod tą ochroną.
W czasie tych trzech lat Gabrysia zrobiła niewątpliwe postępy. Zarówno społeczne jak i edukacyjne.
W połowie drugiej klasy pierwszej (powtórzonej) dziecko w miarę dobrze czytało. W pierwszej pisała litery drukowane, natomiast już po wakacjach robiła to kaligraficznie. Ponadto znacznie poprawiło się myślenie logiczne i przyczynowo – skutkowe.
W pierwszej klasie wykonując działania matematyczne posługiwała się kalkulatorem, ponieważ zastosowanie liczydeł było dla niej zbyt trudne. Pod koniec drugiej klasy pierwszej już ich używała, jednak ciągle z poważnymi problemami. Musiałyśmy sporo pracować, aby zrozumiała ten sposób liczenia.
W drugiej klasie doszła do nauki tabliczka mnożenia. Gabrysia nauczyła się korzystania z planszy z tabliczką. Nie zna jej na pamięć, ale potrafi szybko znaleźć wynik, zarówno mnożenia, jak i dzielenia.
Trzeba również dodać, że jeżeli chodzi o część humanistyczną, dziecko również zrobiło duże postępy. Bardzo rzadko robi błędy ortograficzne.
W ciągu tych trzech lat Gabcia zrobiła duże postępy społeczne. Zaczęła utożsamiać się z klasą. Znacznie też wzrosła komunikatywność. Gaba zaczęła nawiązywać kontakty z innymi dziećmi. Dość sporadyczne i ograniczone, jednak udało jej się przełamać tę barierę. Poprawiło się również rozumienie poleceń. Gabrysia nauczyła się również naśladowania zachowań innych osób oraz samoakceptacji. To bardzo ważne, ponieważ nie wystarczy tylko akceptacja innych, jeżeli dziecko samo siebie nie zaakceptuje.
Ponadto moje dziecko nauczyło się skupiać na kilku zmysłach jednocześnie, co poprzednio było dla niej niemożliwym.
Jeśli chodzi o sprawność fizyczną i ruchową to również można zauważyć zmiany i są to zmiany na lepsze. Ogólna sprawność fizyczna jest umiarkowana, ale poprawiła się bardzo muzykalność i rytmika. Gabrysia ma świadomość ruchu.
Pod koniec drugiej klasy Gabcia wzięła udział w szkolnym konkursie ortograficznym i zajęła II miejsce. Jest ton pierwsze samodzielne osiągnięcie mojego dziecka. Dla mnie, ten dyplom ma ogromne znaczenie.
Gabrysia ma wiele dyplomów za prace plastyczne czy udział w konkursach, ale zawsze ktoś dorosły pomagał jej w tworzeniu, natomiast w tym konkursie była to całkowicie samodzielna praca Gabci.
Myślę, że zmian  na lepsze jest dużo, ale nie należy popadać z zachwyt, ponieważ mam świadomość, ile jeszcze jest przed nami. Obserwując Gabrysię widzę ogrom mocy. Widzę również to, czego nie zrobiłam, chociaż miałam możliwość. Mam wielką nadzieję, że wystarczy nam zapału, chęci i sił do dalszej pracy. Pracy, którą chcę wykonać.

Chcę podziękować wszystkim, którzy w choćby minimalny sposób przyczynili się do sukcesów Gabci. I jeszcze mam prośbę do rodziców, wszystkich rodziców niepełnosprawnych maluchów. Kochajcie swoje dzieci. Jesteście dla nich całym światem. Podejmijcie wyzwanie od losu, by wasze niepełnosprawne dziecko mogło cieszyć się prawdziwą radością życia. Swoją miłość przekuwajcie w złote uśmiechy pociech. Popełniajcie błędy i uczcie się na nich, ale przede wszystkim działajcie i nie myślcie nigdy, że to trudne, czy nawet niemożliwe. Rabindranath Tagore powiedział kiedyś: „Nie możesz przepłynąć morza stojąc na brzegu i wpatrując się w wodę”. I na koniec mój ulubiony cytat Goethego: „POTYKAJĄC SIĘ MOŻNA ZAJŚĆ DALEKO. NIE WOLNO TYLKO UPAŚĆ I NIE PODNIEŚĆ SIĘ”.

2 komentarze:

  1. To niesamowite, jest Pani naprawdę mądrą kobietą. Także miłość do dziecka jest uderzająca i widoczna na pierwszy rzut oka. Niesamowita historia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest historia naszego życia. Jestem tylko zwyczajną matką, która swoje życie podporządkowała swojemu dziecku. Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam!
      Barbara O.

      Usuń