Jest rok 2011. Wrzesień. Gabrysia chodzi do
trzeciej klasy. Jest z tego powodu bardzo dumna. Fizycznie rozwija się
wspaniale. Mam z nią świetny kontakt. Dużo razem rozmawiamy i często śpiewamy.
Ma podobny gust muzyczny do mojego. Jeżeli coś mi wpadnie w ucho to jestem w
zasadzie pewna, że Gabriela też to polubi.
Nadal chodzę z nią do szkoły. Mam na korytarzu
szkolnym swoje stałe miejsce. Mały, okrągły stolik i krzesło. Często tam siedzę
i piszę lub czytam. Do szkoły chodzę głownie dlatego, aby w razie potrzeby
zmienić dziecku pieluchę albo po prostu być buforem bezpieczeństwa. Na każdej
przerwie Gabrysia przybiega do mnie.
Jest dosyć niezaradna. Nie ukrywam, że to moja
wina, ponieważ jestem bardzo, ale to bardzo nadopiekuńcza. Nie potrafię tego
zmienić. Myślę, że moja obecność dużo dla niej znaczy, ponieważ każdego dnia
prosi mnie, żebym była i nie opuszczała jej. Sama też nie jestem w stanie
zostać w domu i nieustannie myśląc, że dziecku jest źle lub dokuczają mu dzieci.
Wcześniej pisałam głównie o okresie, kiedy
Gabrysia chodziła do „zerówki”. W
międzyczasie była jeszcze pierwsza, druga pierwsza i druga klasa. „Druga
pierwsza” klasa oznacza, że Gabrysia powtarzała pierwszą klasę. Szkoła zrobiła
to na moją prośbę. Uważałam, że należy tak postąpić, żeby Gabcia obeznała się w
szkole i swoich obowiązkach. Nauczanie początkowe jest dla uczniów bardzo
ważnym okresem wprowadzającym we właściwą edukację. Jest też okresem, moim
skromnym zdaniem, ochronnym, dlatego chciałam, aby moje dziecko było jak
najdłużej pod tą ochroną.
W czasie tych trzech lat Gabrysia zrobiła
niewątpliwe postępy. Zarówno społeczne jak i edukacyjne.
W połowie drugiej klasy pierwszej (powtórzonej)
dziecko w miarę dobrze czytało. W pierwszej pisała litery drukowane, natomiast
już po wakacjach robiła to kaligraficznie. Ponadto znacznie poprawiło się
myślenie logiczne i przyczynowo – skutkowe.
W pierwszej klasie wykonując działania
matematyczne posługiwała się kalkulatorem, ponieważ zastosowanie liczydeł było
dla niej zbyt trudne. Pod koniec drugiej klasy pierwszej już ich używała,
jednak ciągle z poważnymi problemami. Musiałyśmy sporo pracować, aby zrozumiała
ten sposób liczenia.
W drugiej klasie doszła do nauki tabliczka
mnożenia. Gabrysia nauczyła się korzystania z planszy z tabliczką. Nie zna jej
na pamięć, ale potrafi szybko znaleźć wynik, zarówno mnożenia, jak i dzielenia.
Trzeba również dodać, że jeżeli chodzi o część
humanistyczną, dziecko również zrobiło duże postępy. Bardzo rzadko robi błędy
ortograficzne.
W ciągu tych trzech lat Gabcia zrobiła duże
postępy społeczne. Zaczęła utożsamiać się z klasą. Znacznie też wzrosła
komunikatywność. Gaba zaczęła nawiązywać kontakty z innymi dziećmi. Dość
sporadyczne i ograniczone, jednak udało jej się przełamać tę barierę. Poprawiło
się również rozumienie poleceń. Gabrysia nauczyła się również naśladowania
zachowań innych osób oraz samoakceptacji. To bardzo ważne, ponieważ nie
wystarczy tylko akceptacja innych, jeżeli dziecko samo siebie nie zaakceptuje.
Ponadto moje dziecko nauczyło się skupiać na
kilku zmysłach jednocześnie, co poprzednio było dla niej niemożliwym.
Jeśli chodzi o sprawność fizyczną i ruchową to
również można zauważyć zmiany i są to zmiany na lepsze. Ogólna sprawność
fizyczna jest umiarkowana, ale poprawiła się bardzo muzykalność i rytmika.
Gabrysia ma świadomość ruchu.
Pod koniec drugiej klasy Gabcia wzięła udział w
szkolnym konkursie ortograficznym i zajęła II miejsce. Jest ton pierwsze
samodzielne osiągnięcie mojego dziecka. Dla mnie, ten dyplom ma ogromne
znaczenie.
Gabrysia ma wiele dyplomów za prace plastyczne
czy udział w konkursach, ale zawsze ktoś dorosły pomagał jej w tworzeniu,
natomiast w tym konkursie była to całkowicie samodzielna praca Gabci.
Myślę, że zmian
na lepsze jest dużo, ale nie należy popadać z zachwyt, ponieważ mam
świadomość, ile jeszcze jest przed nami. Obserwując Gabrysię widzę ogrom mocy.
Widzę również to, czego nie zrobiłam, chociaż miałam możliwość. Mam wielką
nadzieję, że wystarczy nam zapału, chęci i sił do dalszej pracy. Pracy, którą
chcę wykonać.
Chcę podziękować wszystkim, którzy w choćby
minimalny sposób przyczynili się do sukcesów Gabci. I jeszcze mam prośbę do
rodziców, wszystkich rodziców niepełnosprawnych maluchów. Kochajcie swoje
dzieci. Jesteście dla nich całym światem. Podejmijcie wyzwanie od losu, by
wasze niepełnosprawne dziecko mogło cieszyć się prawdziwą radością życia. Swoją
miłość przekuwajcie w złote uśmiechy pociech. Popełniajcie błędy i uczcie się
na nich, ale przede wszystkim działajcie i nie myślcie nigdy, że to trudne, czy
nawet niemożliwe. Rabindranath Tagore powiedział kiedyś: „Nie możesz przepłynąć morza stojąc na brzegu i wpatrując się w wodę”.
I na koniec mój ulubiony cytat Goethego: „POTYKAJĄC
SIĘ MOŻNA ZAJŚĆ DALEKO. NIE WOLNO TYLKO UPAŚĆ I NIE PODNIEŚĆ SIĘ”.
To niesamowite, jest Pani naprawdę mądrą kobietą. Także miłość do dziecka jest uderzająca i widoczna na pierwszy rzut oka. Niesamowita historia!
OdpowiedzUsuńTo jest historia naszego życia. Jestem tylko zwyczajną matką, która swoje życie podporządkowała swojemu dziecku. Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam!
UsuńBarbara O.