poniedziałek, 12 listopada 2012

Gabrysia jaką znam. Oczami Kazi


Pierwszy raz zobaczyłam Gabrysię, kiedy nie miała jeszcze roku. Była z Basią na spacerze. Jechałam do Radcza i zatrzymałam się. Pamiętam, że powiedziałam Basi, iż zazdroszczę jej tego późnego macierzyństwa. Gabrysia była śliczna. Miała niebieskie oczy, blond włosy, a w kremowej sukience wyglądała jak laleczka. Zauważyłam, że dziecko było nadzwyczaj ciche i spokojne, ale Basia miała zmartwioną minę i narzekała na problemy z karmieniem małej. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego, o czym mówi. Przez kilka kolejnych lat nasz kontakt był urwany, ponieważ Basia przeniosła Szymka ze szkoły w Jabłoniu do Dawidów i już nie widywałyśmy się na wywiadówkach. Jednak nasze drogi znowu się zbiegły i zaczęłyśmy się częściej widywać. Raz byłam u Basi i przez jakieś 15 minut musiałam popilnować Gabrysi, która miała wtedy około 4 lata. Po wyjściu Basi dziecko tańczyło i klaskało cichutko nucąc. Powiedziałam jej: „Chcę włączyć telewizor, ale nie umiem, a ty tak ładnie tańczysz Gabrysiu”. Wiedziałam, że w tym czasie leci program muzyczny. Gabrysia nie zareagowała. Nie udało mi się z nią nawiązać nawet kontaktu wzrokowego. Potem zaczęłam oglądać obrazki na ławie i nie wiem kiedy, ale gdzieś po pięciu minutach Gabrysia włączyła telewizor. Ucieszyłam się. Czułam, że nawiązałam z nią kontakt. Patrzyłam na nią i widziałam, jak dalej tańczy z tajemniczym uśmiechem. Gabrysia zawsze była pogodna. Do zabawy nie potrzebowała nikogo. Gdyby Basia jej nie przytuliła, sama nie wyszłaby z inicjatywą. Nigdy nie wyciągała rąk po jedzenie i picie. Jadła w tym samym miejscu i podobne potrawy. Trudno było Basi zmienić jej upodobania. Pamiętam takie chwile, że tylko Szymek mógł ją wziąć na ręce czy nakarmić, albo tylko Kamila. Lubiła te osoby, które podchodziły do niej na luzie i nie koncentrowały się na niej zbytnio. Ja sama nigdy nie wymagałam od Gabrysi, żeby się ze mną witała i może dlatego zaczęła na powitanie podawać mi rączkę i odpowiadała „dzień dobry”. Kiedy ktokolwiek chciał nawiązać z nią kontakt Gabrysia robiła kilka kroków w tył i uciekała do pokoju. Potrafiła godzinami bawić się sama, gorzej, kiedy ktoś próbował się włączyć. Była cichutka i samowystarczalna. Gdy Basia rozpoczynała terapię Gabrysi w poradni, dziecko zaczęło mówić. To była wielka radość. Często powtarzała te same zwroty. Basia mówiła, że to tak zwane echolalia, czyli część choroby. Gabrysia lubiła i nadal lubi koty. W okresie przedszkolnym naśladowała ich dźwięki.
Duża zmianę zauważyłam w Gabrysi, kiedy poszła do „zerówki”. Była bardzo związana emocjonalnie ze swoją nauczycielką i gdy przyszły wakacje, bez przerwy mówiła o pani Joli, śpiewała piosenki, których się nauczyła. Nie byłam aż tak często w kontakcie, ponieważ w zimie raczej Gabrysi nie widziałam, ale zauważyłam, że z czasem rośnie w niej potrzeba czułości. Potrafiła złapać Basię za szyję i przytulić, albo wskoczyć na kolana. W życiu Gabrysi były różne pasje, np. czas Rubika, Małyszomania, fascynacja katalogami aut i ciągników. Raz dom rozbrzmiewał muzyką, innym razem słyszałam jak wymienia marki aut i różne modele. To było piękne. Najpiękniejsza zaobserwowana przeze mnie chwila w życiu Gabrysi to Dzień Rodziny w Szkole w Dawidach. Występowała z całą klasą, miała wsparcie wszystkich dzieci, które razem całkowicie się zintegrowały. Nie było widać, że w roztańczonej klasie jest dziecko z jakimiś problemami. Gabrysia wtedy nie różniła się wzrostem ani wyglądem od reszty klasy. Jedynie sprawy fizjologii były dla niej trudne i po prostu chodziła w pampersie, ale to wcale nie rzucało się w oczy. Minęło kilka lat, w międzyczasie były różne problemy zdrowotne. Gabrysia przeszła operację migdałów, odkryto u niej słabą krzepliwość krwi. Wszystko to zniosła cierpliwie i pogodnie. W ciągu ostatniego roku nauczyła się kontrolować swoje potrzeby fizjologiczne. Nie było o łatwe, ale Basia wpadła na pomysł, aby kupić plastikowy turystyczny kibelek, odpowiedni do wzrostu dziecka. Udało się, chociaż nie było łatwo. Wszystko, czego nauczyła się Gabrysia, jest sukcesem całej rodziny. Dzięki terapii w poradni, a także dzięki  pracy nauczycielki, Gabrysia wyszła w dużym stopniu ze swojej „skorupki”. Fachowa pomoc, wczesna diagnoza i upór Basi sprawiły, że Gabrysia porafi się odnaleźć w szkole. Wzrosła jej sprawność fizyczna. Słyszałam od Basi, że potrafi jeździć na hulajnodze. Teraz są wakacje, a ja mam urlop, więc muszę to zobaczyć.
Kocham Cię, Gabrysiu – Ciocia Kazia.

2 komentarze:

  1. proszę usunąć/edytować ten wpis, ponieważ zostały wprowadzone zmiany zniekształcające moją wypowiedź
    C Kazia

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpis został edytowany. Za literówki i podobne błędy przepraszam. Jednak nie zmieniały one sensu wypowiedzi, więc nie wiem, po co te nerwy.
    Pozdrawiam.
    Admin

    OdpowiedzUsuń