Z tą kwestią wiąże się wiele problemów i barier,
które dziecko musiało przełamać. Zanim Gabrysia po raz pierwszy przekroczyła
próg szkoły jako uczennica „zerówki”, miała już za sobą dwa lata intensywnej
terapii, dzięki której nauczyła się mówić i troszeczkę otworzyła się na świat.
Nadal nie zdołała nauczyć się jednak zgłaszania potrzeb fizjologicznych, wobec
czego musiała być pieluchowana.
Dostarczyłam do szkoły stosowne dokumenty i
orzeczenie o niepełnosprawności, diagnozę, opinie oraz wskazania terapeutów.
Szkoła miała więc pełną wiedzę o specyficznych potrzebach dziecka.
Wcześniej, jeszcze przed wakacjami
poprzedzającymi rok szkolny, kilka razy odwiedziłyśmy z Gabrysią szkołę. Miało
to przybliżyć dziecku nieco nowe środowisko, zapoznać się ze specyfiką tego
miejsca oraz pokazać wiele dzieci jednocześnie. Podczas takich wizyt Gabrysia
bawiła się w klasie, ale nie nawiązywała kontaktów z innymi dziećmi. Wiedząc,
kto będzie uczył moje dziecko w klasie „0”, kilka razy podczas wakacji
złożyłyśmy wizytę u przyszłej pani wychowawczyni w jej prywatnym domu. Robiłam
to po to, aby dziecko nawiązało kontakt. Miałam nadzieję, że kiedy Gabrysia polubi
nową panią, to we wrześniu z większą odwagą i śmiałością rozpocznie naukę w
szkole. Te wizyty okazały się bardzo przydatne, ponieważ Gabrysia od pierwszego
dnia lgnęła wprost do swojej pani.
Z nauczycielką była dobrze zaznajomiona. Nowa
wychowawczyni jest osobą pogodną i życzliwą dla dzieci. Gabrysia z mety
polubiła chodzenie do szkoły.
Również odpowiednia motywacja dziecka ma
znaczenie w adaptacji szkolnej. Moje dziecko nigdy nie usłyszało w domu
negatywnych opinii na temat szkoły, programu nauczania, ani tym bardziej o
samych nauczycielach.
Wraz z rozpoczęciem edukacji nasz harmonogram
musiał ulec poważnym zmianom. Od pierwszego dnia chodziłam z dzieckiem do
szkoły i kiedy Gabcia miała zajęcia ja przebywałam w pobliżu klasy. Wszystko to
na wypadek gdyby mała nagle poczuła zagrożenie lub po prostu brak pewności.
Dzieci autystyczne odczuwają przede wszystkim
strach. Bardzo ważne jest więc wzbudzenie w dziecku zaufania oraz poczucia
bezpieczeństwa. Zależało mi bardzo na dobrej współpracy z pedagogami. Moja
Gabrysia jest pierwszym w tej szkole dzieckiem autystycznym, wobec czego
nauczyciele zdobywali praktyczną wiedzę w pracy z tego typu dysfunkcjami.
Bardzo cieszę się z faktu, iż słuchali wtedy moich sugestii wypełniać wszystko
zgodnie z potrzebami dziecka. Przykładowo: gdy Gabrysia bała się ruchu i
biegania dzieci po korytarzu szkolnym w czasie przerwy to pani dyrektor
poprosiła uczniów, aby ze względu na Gabcię poruszali się wolno i spokojnie.
Wszyscy uczniowie zostali poinformowani o tym, że ich młodsza koleżanka ma
określone potrzeby. Były też proszone o życzliwość dla mojego dziecka. Takie
rozwiązanie jest możliwe w małych szkołach, gdzie panuje indywidualne podejście
do każdego ucznia. Tym bardziej, że Gabrysia miała poważne problemy adaptacyjne…
To właśnie ze względu na autyzm, a co za tym
idzie konieczność „otwierania” świata, do którego schowała się moja mała
Gabunia, postanowiłam, że będzie uczyć się w szkole. Choć z uwagi na
nieprzystosowanie społeczne miała możliwość nauki indywidualnej w domu.
Uniemożliwiłoby jej to jednak kontakt z rówieśnikami. Myślę, że razem z
terapeutami wybraliśmy dobre rozwiązanie.
Dzieci autystyczne są doskonałymi obserwatorami.
Pobyt w szkole był więc świetną możliwością. Dziecko obserwowało rówieśników i
starałam się, aby przyswajało sobie normy społeczne.
Od pierwszego dnia w szkole, czyli od zerówki
Gabrysia miała nauczanie indywidualne. Była także na lekcjach z klasą po to,
aby nauczyła się utożsamiać z innymi dziećmi i swoją klasą. Jeżeli nauczyciel zwracał się do całej
klasy Gabrysia nie reagowała. Docierały do niej tylko bezpośrednie zwroty.
Właściwie, tak jest do dzisiaj. Gabuni, w jej mniemaniu, nie dotyczą sprawy
klasowe.
W chwili rozpoczęcia nauki Gabrysia nie
posiadała umiejętności czytania, pisania, czy posługiwania się nożyczkami. Nie
potrafiła sobie nawet wyobrazić czytania.
Dziecko było zdiagnozowane i określone jako
całkowite zaburzenie rozwoju pod postacią autyzmu wczesnodzieciecego. Wiązało
się to też z upośledzeniem między innymi zmysłu równowagi. W związku z tym to
właśnie ten aspekt choroby należało najszybciej „podreperować”.
Szkoła, jak już wcześniej pisałam, słuchała
moich sugestii, dlatego też przydzieliła Gabrysi dwie godziny tygodniowo na
rehabilitację. W tym czasie Gaba wykonywała pod okiem pani od wychowania
fizycznego ćwiczenia z zakresu terapii sensorycznej (SI).
Ćwiczenia te bardzo pomogły Gabrysi. Jestem
ogromnie wdzięczna nauczycielom z naszej szkoły za ich serce, uśmiech i przede
wszystkim życzliwość dla Gabrysi. Niekiedy trzeba było mozolnie wykonywać
poszczególne ćwiczenia, powtarzać je wiele razy, aby stały się umiejętnością.
Niejednokrotnie byłam na lekcji wychowania fizycznego podpatrując te zmagania
bądź wymieniając się z panią różnymi uwagami i spostrzeżeniami. Widziałam, że
każdy sukces Gabrysi, nawet najmniejszy, bardzo cieszy nauczycieli i daje im
ogromna satysfakcję. Widziałam i widzę do dzisiaj jak wiele życzliwości mają
dla mojego dziecka. Dziękuję! Zawsze będę wdzięczna.
Rozpoczęcie nauki w szkole rozpoczęło również nowy
etap w życiu Gabrysi. Etap rozwoju, podczas którego wydarzyło się wiele
dobrego, nie tylko dla Gabuni, ale również i dla mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz