sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 8: Gabrysia w szkole


Z tą kwestią wiąże się wiele problemów i barier, które dziecko musiało przełamać. Zanim Gabrysia po raz pierwszy przekroczyła próg szkoły jako uczennica „zerówki”, miała już za sobą dwa lata intensywnej terapii, dzięki której nauczyła się mówić i troszeczkę otworzyła się na świat. Nadal nie zdołała nauczyć się jednak zgłaszania potrzeb fizjologicznych, wobec czego musiała być pieluchowana.
Dostarczyłam do szkoły stosowne dokumenty i orzeczenie o niepełnosprawności, diagnozę, opinie oraz wskazania terapeutów. Szkoła miała więc pełną wiedzę o specyficznych potrzebach dziecka.
Wcześniej, jeszcze przed wakacjami poprzedzającymi rok szkolny, kilka razy odwiedziłyśmy z Gabrysią szkołę. Miało to przybliżyć dziecku nieco nowe środowisko, zapoznać się ze specyfiką tego miejsca oraz pokazać wiele dzieci jednocześnie. Podczas takich wizyt Gabrysia bawiła się w klasie, ale nie nawiązywała kontaktów z innymi dziećmi. Wiedząc, kto będzie uczył moje dziecko w klasie „0”, kilka razy podczas wakacji złożyłyśmy wizytę u przyszłej pani wychowawczyni w jej prywatnym domu. Robiłam to po to, aby dziecko nawiązało kontakt. Miałam nadzieję, że kiedy Gabrysia polubi nową panią, to we wrześniu z większą odwagą i śmiałością rozpocznie naukę w szkole. Te wizyty okazały się bardzo przydatne, ponieważ Gabrysia od pierwszego dnia lgnęła wprost do swojej pani.
Z nauczycielką była dobrze zaznajomiona. Nowa wychowawczyni jest osobą pogodną i życzliwą dla dzieci. Gabrysia z mety polubiła chodzenie do szkoły.
Również odpowiednia motywacja dziecka ma znaczenie w adaptacji szkolnej. Moje dziecko nigdy nie usłyszało w domu negatywnych opinii na temat szkoły, programu nauczania, ani tym bardziej o samych nauczycielach.
Wraz z rozpoczęciem edukacji nasz harmonogram musiał ulec poważnym zmianom. Od pierwszego dnia chodziłam z dzieckiem do szkoły i kiedy Gabcia miała zajęcia ja przebywałam w pobliżu klasy. Wszystko to na wypadek gdyby mała nagle poczuła zagrożenie lub po prostu brak pewności.
Dzieci autystyczne odczuwają przede wszystkim strach. Bardzo ważne jest więc wzbudzenie w dziecku zaufania oraz poczucia bezpieczeństwa. Zależało mi bardzo na dobrej współpracy z pedagogami. Moja Gabrysia jest pierwszym w tej szkole dzieckiem autystycznym, wobec czego nauczyciele zdobywali praktyczną wiedzę w pracy z tego typu dysfunkcjami. Bardzo cieszę się z faktu, iż słuchali wtedy moich sugestii wypełniać wszystko zgodnie z potrzebami dziecka. Przykładowo: gdy Gabrysia bała się ruchu i biegania dzieci po korytarzu szkolnym w czasie przerwy to pani dyrektor poprosiła uczniów, aby ze względu na Gabcię poruszali się wolno i spokojnie. Wszyscy uczniowie zostali poinformowani o tym, że ich młodsza koleżanka ma określone potrzeby. Były też proszone o życzliwość dla mojego dziecka. Takie rozwiązanie jest możliwe w małych szkołach, gdzie panuje indywidualne podejście do każdego ucznia. Tym bardziej, że Gabrysia miała poważne problemy adaptacyjne…
To właśnie ze względu na autyzm, a co za tym idzie konieczność „otwierania” świata, do którego schowała się moja mała Gabunia, postanowiłam, że będzie uczyć się w szkole. Choć z uwagi na nieprzystosowanie społeczne miała możliwość nauki indywidualnej w domu. Uniemożliwiłoby jej to jednak kontakt z rówieśnikami. Myślę, że razem z terapeutami wybraliśmy dobre rozwiązanie.
Dzieci autystyczne są doskonałymi obserwatorami. Pobyt w szkole był więc świetną możliwością. Dziecko obserwowało rówieśników i starałam się, aby przyswajało sobie normy społeczne.
Od pierwszego dnia w szkole, czyli od zerówki Gabrysia miała nauczanie indywidualne. Była także na lekcjach z klasą po to, aby nauczyła się utożsamiać z innymi dziećmi i swoją  klasą. Jeżeli nauczyciel zwracał się do całej klasy Gabrysia nie reagowała. Docierały do niej tylko bezpośrednie zwroty. Właściwie, tak jest do dzisiaj. Gabuni, w jej mniemaniu, nie dotyczą sprawy klasowe.
W chwili rozpoczęcia nauki Gabrysia nie posiadała umiejętności czytania, pisania, czy posługiwania się nożyczkami. Nie potrafiła sobie nawet wyobrazić czytania.
Dziecko było zdiagnozowane i określone jako całkowite zaburzenie rozwoju pod postacią autyzmu wczesnodzieciecego. Wiązało się to też z upośledzeniem między innymi zmysłu równowagi. W związku z tym to właśnie ten aspekt choroby należało najszybciej „podreperować”.
Szkoła, jak już wcześniej pisałam, słuchała moich sugestii, dlatego też przydzieliła Gabrysi dwie godziny tygodniowo na rehabilitację. W tym czasie Gaba wykonywała pod okiem pani od wychowania fizycznego ćwiczenia z zakresu terapii sensorycznej (SI).
Ćwiczenia te bardzo pomogły Gabrysi. Jestem ogromnie wdzięczna nauczycielom z naszej szkoły za ich serce, uśmiech i przede wszystkim życzliwość dla Gabrysi. Niekiedy trzeba było mozolnie wykonywać poszczególne ćwiczenia, powtarzać je wiele razy, aby stały się umiejętnością. Niejednokrotnie byłam na lekcji wychowania fizycznego podpatrując te zmagania bądź wymieniając się z panią różnymi uwagami i spostrzeżeniami. Widziałam, że każdy sukces Gabrysi, nawet najmniejszy, bardzo cieszy nauczycieli i daje im ogromna satysfakcję. Widziałam i widzę do dzisiaj jak wiele życzliwości mają dla mojego dziecka. Dziękuję! Zawsze będę wdzięczna.

Rozpoczęcie nauki w szkole rozpoczęło również nowy etap w życiu Gabrysi. Etap rozwoju, podczas którego wydarzyło się wiele dobrego, nie tylko dla Gabuni, ale również i dla mnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz