Pewnego razu, na terapii Gabrysi, dostałam płytę
z nagranymi piosenkami terapeutycznymi. Piosenki te w prosty sposób uczyły
dzieci tożsamości ciała. Gabrysia bardzo polubiła takie zadanie domowe. Chętnie
śpiewała i pokazywała na sobie poszczególne części ciała. W ten prosty sposób
dość szybko nauczyła się prawie całej anatomii. Zajęcia przy muzyce zwróciły
moją uwagę na muzykalność dziecka i jej wyczucie rytmu. A w naszym domu panuje ogromna różnorodność
gustów muzycznych.
W zależności od nastroju słuchamy różnych
gatunków. Żeby uniknąć kolizji, często używamy słuchawek. Czasami na MP3-kach
dzieci spotykam muzykę klasyczna obok ostrych kawałków rockowych. Ponieważ ja
osobiście preferuję muzykę operową, Gabrysia więc, chcąc – nie chcąc, słucha
tego co i ja. W ten sposób nauczyła się rozpoznawać niektóre arie z różnych
oper. Niektóre potrafi sama zaśpiewać. Często śpiewamy razem, choć ja,
oczywiście, nie mam ku temu odpowiednich predyspozycji. Zapewne wysłuchanie
naszych wykonań nie byłoby zbyt przyjemne dla odbiorców.
Pewnej deszczowej soboty oglądaliśmy wspólnie na
DVD operę Carmen Bizeta, a Gabriela przez całe 3 godziny nam towarzyszyła. Była
tym ogromnie zainteresowana.
Ponieważ muzyka w naszym domu jest obecna na
okrągło, Gabunia rozpoznaje i potrafi przyporządkować różnym zespołom i
wykonawcom poszczególne utwory. Ponieważ dziecko potrafi obsługiwać komputer
często sama sobie wybiera to, czego chce w danej chwili słuchać. Również w
szkole, na indywidualnych zajęciach sportowych, często prosi swoją panią, aby
najpierw z nią potańczyła, a dopiero później ćwiczy to, co akurat jest
przewidziane w programie zajęć.
Aby odreagować, wyzwolić emocje, których dziecko
autystyczne nie jest w stanie wyrazić słowami, Gabrysia biega po domu. Po
prostu przebiega z kąta w kąt. W czasie takiego biegu manipuluje przy ustach ręką,
wydając przy tym różne dźwięki. Pewnego razu wsłuchałam się w te dźwięki i
okazało się, że dziecko przerabia melodie, które zna. Taki rodzaj wydawanych
dźwięków ma swoją nazwę. To beat-box. Młodzi ludzie uczą się tego latami, a
Gabrysia, jak się okazało, ma do tego po prostu talent. W jej własnej muzyce
można rozpoznać nie tylko linię melodyczną, ale również podkład perkusyjny.
Często bardzo skomplikowany. Wiem, że małej przychodzi to z łatwością, a
dodatkowo ją odpręża.
Często wszyscy śpiewamy, a Gabrysia towarzyszy
nam wówczas w sposób jak najbardziej prawidłowy. Intuicyjnie rozkładamy melodię
na głosy i Gabcia zawsze czysto śpiewa swoją partię.
Słuchając różnych rodzajów muzyki rozpoznaje
piosenki najróżniejszych wykonawców, również zagranicznych. Potrafi rozpoznać i
podać tytuły piosenek w języku angielskim.
Gabrysia nie chodziła do przedszkola i nie miała
praktycznie żadnego kontaktu z rówieśnikami przed rozpoczęciem nauki w szkole
podstawowej. Dopiero po wstępnej integracji z innymi dziećmi zaczęła przejawiać
inne talenty, w tym taneczny i rytmiczny.
W szkole, przy okazji różnych świąt czy
uroczystości dzieci przygotowują pod okiem nauczyciela część artystyczną.
Podczas takich występów dzieci tańczą, śpiewają, odgrywają scenki… Pamiętam
pierwszy występ Gabrysi w klasie „0”. Gabcia zrobiła dokładnie to, czego
nauczyła ja pani, a co najciekawsze, zrobiła to chyba najlepiej ze wszystkich
dzieci. Autentycznie, popłakałam się podczas prób ponieważ po raz pierwszy
Gabrysia pozwoliła trzymać innemu dziecku swoją rękę. Wcześniej nikt oprócz
mnie nie miał prawa tego zrobić. A teraz pozwoliła na to, chociaż tylko w
tańcu. Musiało upłynąć wiele czasu, aby stało się to normą.
A duże znaczenie w „normalizacji” i edukacji
muzycznej Gabci miał Piotr Rubik…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz