sobota, 30 czerwca 2012

Rozdział 6: Kaski rowerowe

Nadwrażliwości: słuchową oraz dotykową głowy zwalczałam w ten sposób, że po kilku próbach udało mi się założyć na głowę Gabci kask rowerowy.
Wcześniej sama przez kilka dni chodziłam w tym kasku i starałam się przekonać dziecko, że bardzo przyjemnie jest nosić coś takiego. Właściwie zdejmowałam go tylko do spania.
Początkowo Gabrysia patrzyła na mnie dziwnie. Za to Szymon z Judytą byli zachwyceni. Udawali przed Gabrysią, że sami też z chęcią założyliby taki kask. Po co to robiłam?
Dzieci, łącznie z Gabrysią, dla zabawy stukali mnie po kasku drewnianymi łyżkami, a ja, również udając, byłam tym zachwycona. Miało to na celu stymulację głowy i słuchu. Kiedy Gabrysia odważyła się włożyć swój kask, leciutko uderzałam łyżką, a ona głośno się śmiała. Śpiewałam jej także piosenki, wybijając rytm łyżką na kasku. Później Gabrysia również włączała się do zabawy i wspólnie śpiewałyśmy uderzając nawzajem o swoje kaski.
Wiele trudności zawsze sprawiały mi zabiegi higieniczne na głowie dziecka. To miejsce było mocno wrażliwe. Trzeba było myć włosy, czesać, czyścić uszy… - wszystko to przy głośnym krzyku dziecka. Po kilkutygodniowym chodzeniu w kasku, zabawach z nim związanych i stymulacji, dziecko pozwalało na krótkie zabiegi. Szymon wyspecjalizował się w czyszczeniu uszu. Nawet dzisiaj, choć Gabcia ma już 10 lat, uszy nadal czyści Szymuś. Judytka natomiast do dzisiaj obcina paznokcie Gabuni.
Chciałabym w tym miejscu dodać, iż znajomi, którzy nas odwiedzali w tamtym czasie, bardzo nam pomagali. Zachwycali się kaskami, nawet sami wkładali je na głowę i pozwalali okładać się łyżką przez Gabrysię. Należą się im więc wielkie podziękowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz